poniedziałek, 21 czerwca 2010

Ludzkie postrzeganie Praw Bożych.

Wiele osób mniej lub bardziej związanych z Kościołem często uważa, że jest to instytucja zakazów i nakazów. Co więcej, niektórzy posuwają się do stwierdzenia, że te prawa zostały ustanowione przez hierarchów po to, aby wierni ciągle czuli poczucie winy, bo uważają, że te reguły są niemożliwe do spełnienia. Oczywiście tu wchodzi także kwestia wiary w Kościół, ale zostawmy ten wątek na inny wpis. Jednakże czy naprawdę nauczenie Kościoła jest wymysłem grupki ludzi? Zobaczmy na najbardziej znany zbiór zasad moralnych - Dekalog. Został on dany Izraelitom przez Boga na górze Synaj. Jednakże samą treść przykazań poprzedziła deklaracja: "Jam jest Pan, Bóg Twój, który Cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli". Bóg nie daje swoich Praw, aby nas uciemiężyć. On wywiódł Izraelitów z niewoli ciała i dał im możliwość wyzwolenie także i ich dusz. Te Boskie zasady są dla nas ratunkiem, drogą, którą Pan nam dał, abyśmy byli prawdziwie ludźmi. Jeżeli Bóg mówi "nie masturbuj się", to nie dlatego, aby nam odebrać przyjemność, ale ostrzega nas, że ta czynność nie prowadzi do niczego dobrego. On nie znajduje żadnej radości, czy też satysfakcji w obserwowaniu zmagań swoich dzieci na ziemi. Daje nam Kościół, abyśmy wiedzieli co jest dobre, a co złe i Sakramenty, aby wytrwać w świętości. Do nas należy wybór, czy zaufamy, czy też będziemy szukać własnej drogi.

piątek, 18 czerwca 2010

Ważna książka.


Niewątpliwie ważna książka. Nie tylko ukazuje czemu ów papież nie powinien zostać beatyfikowanym, ale w ogóle sygnalizuje, że ktoś wpadł na tak chory pomysł. Ostatnio widziałem tę książkę w księgarni PWN. W katolickich może też jest dostępna, chociaż pewnie trudniej się do niej dogrzebać (co chyba nikogo nie dziwi).

"Doktrynalność" Vaticanum II

Sobory powszechne od dawna wzbudzały wiele emocji. Ludzie często buntowali się przeciwko ich rozporządzeniom i ustanowionym dogmatom. Jednakże ostatni sobór różnił się pod tym względem od innych. Chaos, który jest wynikiem jego postanowień i który trwa do dziś nie jest spowodowany samą niechęcią do zarządzeń, ale czymś więcej.

Sobór Watykański II miał być pierwszym w Kościele soborem pasterskim (vel pastoralnym), a nie dogmatycznym jak wszystkie poprzednie. Papież i Ojcowie Soboru nie chcieli, aby miał on przywilej nieomylności, który przysługuje wszystkim innym. Wyraził to zarówno Ojciec Święty Jan XXIII jak i Paweł VI:


Motu proprio Superno Deo:

Następnie w Naszej pierwszej Encyklice zaznaczyliśmy, że głównym celem Soboru Powszechnego będzie "przyczynić się do wzrostu Wiary Katolickiej i do zbawiennego odrodzenia obyczajów chrześcijańskiego ludu, oraz przystosować karność kościelną odpowiednio do potrzeb naszych czasów. Stanowić to będzie bez wątpienia wspaniały widok jedności i miłości, na który patrząc także ci, co są odłączeni od Stolicy Apostolskiej, znajda w nim - jak się spodziewamy - słodką zachętę do szukania i odnalezienia jedności, o którą Jezus Chrystus tak żarliwą modlitwę zanosił do Ojca niebieskiego" (Encykl. Ad Petri Cathedram, 29 VI 1959, AAS LI, str. 511).


Encyklika Ad Petri cathedram:

Wiedzeni tą słodką nadzieją oznajmiliśmy publicznie, że zamierzamy zwołać Sobór Powszechny, na którym zgromadzą się Biskupi całego świata dla omówienia ważnych spraw religijnych. Najważniejszym zadaniem Soboru będzie doprowadzenie do rozwoju katolickiej wiary, odnowy chrześcijańskich obyczajów i lepszego przystosowania karności kościelnej do współczesnych potrzeb. Przedstawiać to będzie wspaniały widok prawdy, jedności i miłości; widok, na który patrząc także ci, co są odłączeni od Stolicy Apostolskiej, doświadczają, jak się spodziewamy, delikatnej zachęty do szukania i odnalezienia jedności, którą Jezus Chrystus gorącymi wypraszał modłami u niebieskiego Ojca.


Audiencja Generalna 30 IX 1970:

Było to myślą przewodnią naszego Czcigodnego Poprzednika w chwili zwoływania Soboru: "...od odnowionego, pogodnego i spokojnego przyłączenia się do całej nauki Kościoła w jej pełni i precyzji, która również promieniuje z akt soborowych od Soboru Trydenckiego do Soboru Watykańskiego I, duch chrześcijański, katolicki i apostolski całego świata oczekuje skoku naprzód w kierunku pogłębienia doktrynalnego i formowania sumień w doskonalszym powiązaniu z wiernością autentycznej doktrynie, która powinna być jednak studiowana i przedstawiana w różnych formach badawczych i we właściwych nowoczesnej mentalności sformułowaniach literackich"(1). Dzięki temu Sobór przybrał przede wszystkim charakter nauczania duszpasterskiego.


Na dodatek jeszcze książka Franco Ardusso MAGISTERIUM KOŚCIOŁA Posługa Słowa:

Odrębny przypadek stanowi Sobór Watykański II, który wybrał nauczanie, ale nie definiowanie w technicznym znaczeniu tego słowa. Komisja teologiczna Soboru w dniu 6 maja 1964 roku ogłosiła deklarację, którą przytacza się we wszystkich wydaniach tekstów Soboru Watykańskiego II.

Brzmi ona następująco:

Uwzględniając obyczaj soborowy i pastoralny cel niniejszego Soboru, Sobór święty to tylko orzeka w sprawach wiary czy obyczajów jako obowiązujące dla Kościoła, co sam jako tekst wyraźnie określił.



Czemu brak przywileju nieomylności jest aż tak ważny? Dlatego, że bez niego każdy katolik ma prawo odrzucić nauczanie Soboru Watykańskiego II z wyjątkiem tych punktów, w których powtarza on nauczanie poprzednich soborów. Co więcej, ma obowiązek je odrzucić, gdy jest ono sprzeczne z jakimkolwiek orzeczeniem poprzednich soborów, które jest nieomylne.

Peperoncino pakistano!

Czyli chilli pakistańskie wg google translate. Bardzo ostre, bardzo dobre. Poszliśmy do lokalu La Cantina w Andrychowie i tam otrzymaliśmy do pizzy właśnie ten specjał. Nikt nie mógł zrozumieć jak potrafiłem nawalić tyle tego na pizzę i zjeść. Właściciel (chyba) lokalu przyniósł mi nawet do spróbowania papryczkę/owoc/jak zwał tak zwał peperoncino. Także było ok (nawet lepsze niż takie sproszkowane). Potem jeszcze kolega mnie namówił, abym wziął łyżeczkę rozkruszonego chilli. Uległem i przeżyłem. Ogólnie wrażenia pozytywne. To był jeden z moich lepszych dni. Może dodam tylko, że owe spotkanie było z okazji zakończenia sezonu tanecznego 2009/2010. Mam tylko nadzieję, że przez wakacje także będą treningi. No ale póki co wypadałoby iść spać, żeby nie wstać o 12. Pozdrawiam.

czwartek, 17 czerwca 2010

Schizma, sekta, herezja, czyli o FSSPX słów kilka.

Gdy przy kimkolwiek, kto jest zaangażowany w działalność Kościoła wspomni się lefebrystów (czyli członków Bractwa Świętego Piusa X)właśnie takie określenia możemy usłyszeć. Tak na marginesie: nasz Episkopat nazywa ich niepoprawnie schizmatykami. Oczywiście są także osoby, które się wstrzymują od takich stwierdzeń i chwała im za to. Jednakże kim był ów arcybiskup i czym jest Bractwo? Na te pytania chciałbym przynajmniej częściowo odpowiedzieć w tym wpisie.

Jak to się w ogóle zaczęło? W roku 1962 kiedy zwołano Sobór Watykański II. Oczywiście nie stworzono od razu Bractwa, ono powstało dopiero w 1970r. ale jego pomysłodawca abp Marceli Lefebvre od początku był zaniepokojony poczynaniami Soboru, w którym brał czynny udział. Jego przemyślenia można znaleźć w wielu książkach (m.in. Oskarżam Sobór! ; Oni Jego zdetronizowali). Po deformie liturgicznej z roku 1969 odpowiedź arcybiskupa była bardzo szybka. Już rok później bp François Charrière powołał do życia FSSPX. Bractwo z początku nie budziło tak wielkich kontrowersji, choć jego sprzeciw wobec nowinek posoborowych nie pozostał niezauważony. Bractwo jednak stało się sławne na cały świat z powodu konsekracji biskupich z 1988r. których udzielił hierarcha wraz z Antonim de Castro Mayerem. papież Jan Paweł II orzekł, że zarówno konsekratorzy jak i konsekrowani zaciągnęli na siebie ekskomunikę laetae sententiae (wiążąca mocą samego prawa - wrócę kiedyś do tej kwestii). Jednakże Arcybiskup przyznał, że działał w stanie wyższej konieczności, co według Kodeksu Prawa Kanonicznego jest wystarczające do niezaistnienia ekskomuniki. Pewnie miał rację, gdyż zmarł 3 lata później, a raczej nikt inny z hierarchów nie miałby na tyle odwagi, aby postawić tak wielki krok...

Warto wspomnieć o jego działalności misyjnej w Senegalu. Rozwinął bardzo struktury kościelne i był wspominany tam zawsze tylko pozytywnie. Na pogrzebie był obecny wysłannik arcybiskupa Dakaru (jako pierwszy sprawował ten urząd właśnie abp Lefebvre). Dlatego tym bardziej odrzucał dekrety soborowe głoszące możliwość zbawienia poza Kościołem, gdyż widział w tym pierwszy krok Kościoła na drodze ku porzuceniu misji danej Mu przez Boga.

Co zawdzięczamy FSSPX? To, że Msza w Klasycznym Rycie Rzymskim nie jest dostępna dla wiernych tylko na obrazkach, wiele publikacji przedstawiających katolicki punkt widzenia, a także to, że w ogóle Tradycja w Kościele jest obecna i ma coraz więcej do powiedzenia. Oczywiście można gdybać, czy bez FSSPX obecny papież i tak nie wydałby motu proprio Summorum Pontificium, ale według mnie i tak powinniśmy pamiętać o ich niezaprzeczalnej roli w przetrwaniu Tradycji.

Jest jeszcze jedna kwestia: czy czyn abp Lefebvre'a był schizmatycki i czy Bractwo nie ma właśnie takiego charakteru. Z całą mocą i stanowczością trzeba stwierdzić, że nie. Stolica Apostolska uznaje, że lefebvryści są w Kościele, tylko że mają tzw. "nieuregulowany status kanoniczny".

Pewnie kilka osób czytając moje wypociny zastanowiło się, czy może i ja jestem lefebvrystą. Nie, nie jestem, gdyż nie jestem księdzem. A mówiąc o sympatyku Bractwa per lefebvrysta jest niepoprawne, gdyż nie istnieje coś takiego jak lefebvryzm. Istnieje katolicyzm.

wtorek, 15 czerwca 2010

"Rozdział" Kościoła od państwa?

Od dawna chciałem wyrazić swoje zdanie na ten, całkiem aktualny, polityczny temat, jednakże moja pamięć zawodziła i dopiero teraz zamieszczam wpis. Hasło konieczności rozdziału Kościoła od państwa stało się jednym z politycznych utartych sloganów. Sugeruje on, że to Kościół jest "agresorem", który przez wiele wieków nękał i więził instytucję państwa. Jednakże gdy spojrzymy na XXI wieków historii Kościoła możemy zauważyć zupełnie coś innego, a mianowicie, że wiele razy władza świecka próbowała zdominować władzę duchowną. Prześledźmy zatem w trybie raczej szybkim minione dwa tysiąclecia

Na początek może zobaczmy jak to się zaczęło. No bo skoro niby trzeba coś oddzielić, to to się jakoś musiało złączyć. Otóż zaczęło się to bardzo dawno temu w Imperium Rzymskim za czasów cesarza Konstantyna zwanego Wielkim. Wszyscy znają go z powodu edyktu mediolańskiego wydanego w roku 313, który gwarantował wolność religijną na obszarze Cesarstwa. Jednakże nie poprzestał on na tym. Widział w chrześcijaństwie siłę, która może pomóc słabnącemu państwu i postanowił ją wykorzystać m.in. przyznając biskupom prawa zarządców prownicji, czyli de facto związał władzę świecką z duchowną. Już tutaj możemy zauważyć, że to władza świecka związała się z Kościołem i to całkiem silnymi więzami. Jednakże na tym się nie skończyło.

Lata mijały i w końcu Cesarstwo Zachodniorzymskie upadło. Na jego gruzach zaczęły tworzyć się państwa. Najciekawszymi w tym temacie są moim zdaniem Państwo Franków i Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego. Może zacznijmy od tego drugiego. Miało ono niewątpliwy wkład w określenie natury władzy świeckiej i duchownej. Aż do konkordatu wormackiego z 1122r. panował pogląd, że to cesarz ma władzę nad duchowieństwem. Był on umacniany przez nadawanie tzw. inwestytury nowym biskupom. Hierarchowie przysięgali władcy wierność, za co otrzymywali ziemie, które były traktowane jak lenna. Z biegiem czasu starano się ukrócić ów proceder, czego efektem był wspomniany wyżej konkordat. Warto wspomnieć w tym temacie także reformy kongregacji kluniackiej.

Państwo Franków, później Francja, miały także niewątpliwy wpływ na historię Kościoła. Od czasów koronacji przez papieża Pepina Krótkiego na cesarza i stworzenia Państwa Kościelnego (tzw. Patrimonium Sancti Petri) zaczęto postrzegać władców frankijskich jako opiekunów papiestwa. Stanowili oni także swego rodzaju konkurencję dla władcy Bizancjum. Jednakże nie można zapomnieć o jednym z francuskich królów, który zapoczątkował "niewolę awiniońską papieży" z lat 1309-1377 - o Filipie IV Pięknym. Gdy na tronie papieskim zasiadł Francuz Klemens V (dzięki wpływom wspomnianego króla), została mu dana w 1309r. "propozycja" przeniesienia się do Awinionu we Francji, gdyż monarcha chciał mieć papieża bliżej, żeby móc wywierać na niego jeszcze większy nacisk. Papież ustąpił i tak rozpoczęła się owa niewola. Król zmusił go także do rozwiązania zakonu templariuszy z powodów finansowych (skarbce templariuszy były wypełnione złotem, czego o skarbcu królewskim nie dało się powiedzieć). Dopiero papież Grzegorz XI za namową św. Katarzyny ze Sieny odważył się przenieść do Wiecznego Miasta.

Później relacje między państwem i Kościołem zmieniła dopiero epoka oświecenia, głosząc hasła władzy neutralnej światopoglądowo, wolności religijnej oraz potęgi rozumu. Często towarzyszyły im także antykatolickie nastroje. Rozdział państwa od Kościoła dokonał się mniej więcej podczas pontyfikatów bł. Piusa IX i Leona XIII.

Oczywiście Sobór Watykański II wyraził się w tym temacie zupełnie inaczej niż papieże z okresu przedsoborowego, ale o tym może kiedy indziej.


Tak więc pozostaje tylko pytanie: czy naprawdę niektóre ugrupowania polityczne postępują mądrze, postulując rozdział Kościoła od państwa?

Warsovia 2010


Wróciłem dziś z 3-dniowej wycieczki po naszej stolicy. Od mojego ostatniego pobytu tam minęło kilka lat w czasie których stolica na pewno zmieniła się, ale dla mnie najważniejsze miejsca pozostały niezmienne i bez trudu je znalazłem. Pogoda była różna. W sobotę było ok 30 stopni ciepła, czyli troszkę zbyt gorąco jak dla mnie, w niedzielę było idealnie, a w poniedziałek - w dzień w którym chciałem iść na chwilę do PKiNu,a potem na Starówkę i odpocząć od wszystkiego, ewentualnie iść na film do kina - oczywiście musiało padać... Chociaż i tak nie przeszkodziło mi to w znalezieniu sobie zajęcia. Owocem tej wycieczki są zdjęcia i przemyślenia. Część z nich opublikuję może jeszcze dziś. Pozdrawiam.

niedziela, 6 czerwca 2010

Szlachetna prostota, czy szlachetne prostactwo?

Sakrament Bierzmowania jest nazywany przez niewierzących "sakramentem pożegnania z Kościołem" z wiadomych powodów. Można także w dzisiejszych czasach mówić o pożegnaniu Kościoła ze sztuką w imię "szlachetnej prostoty", która często nie jest prosta, tylko dziwna, a już na pewno nie szlachetna. Apogeum owa nowa sztuka osiągnęła na Zachodzie. Ale także w Polsce zaczynają się zmiany w tym kierunku. Odbyła się już nawet akcja "Najbrzydsze kościoły w Polsce". Jej owoce nadal można znaleźć na jednym z portali.
Owo zjawisko desakralizacji kościołów na tyle poruszyło ludzi, że podczas jednej z audiencji papieskich, na którą zostali zaproszeni artyści, wystosowano apel do papieża w związku z fatalną sytuacją sztuki sakralnej:
Apel
Z przyczyn wyszczególnionych powyżej prosimy Jego Świątobliwość, aby jako Wikariusz Chrystusa, w swoim ojcowskim duchu, raczył nas wysłuchać. Błagamy Cię, Ojcze Święty o przeczytanie naszego naglącego apelu wynikającego z troski powodowanej potwornym stanem sztuki i architektury sakralnej i prosimy o wysłuchanie naszej pokornej prośby o pomoc w odzyskaniu prawdziwie katolickiej sztuki i architektury sakralnej. Wszystko to po to, by wierni mogli ponownie poczuć zachwyt i radować się obecnością piękna w Domu Bożym. By Kościół ponownie odzyskał swoje należne miejsce w epoce irracjonalnego, światowego i wypaczającego barbarzyństwa jako prawdziwy i uważny propagator i powiernik sztuki, która jest zarówno nowa jak i prawdziwie „oryginalna”: sztuki, która dziś jak zawsze zakwita w każdej epoce postępu, która ponownie zakwita czerpiąc z pradawnych korzeni i wiekuistego pochodzenia, wierna najbardziej intymnemu poczuciu piękna, jaśniejącego w Prawdzie Chrystusowej.


Tak to już jest, jeśli niewłaściwym ludziom da się całkowicie nieskrępowaną możliwość działania. W efekcie architektura zamiast pomagać ludziom w znalezieniu sacrum, tylko im to utrudnia, pogłębiając tylko kryzys w Kościele. Można tylko mieć nadzieję, że papież ukróci samowolkę Miszczuf Sztók Wszelakich i znów będzie można patrzeć na nowowybudowane kościoły bez negatywnych emocji.

Święta Agato Sycylijska, módl się za nami!

sobota, 5 czerwca 2010

Matura 2010 - podsumowanie

Dokładnie 20 maja skończyłem rozdział pt. Matura w moim życiu. Matematyka jaka była, to już chyba każdy wie. Angielski był na średnim poziomie i oczekuję wyniku ok 80-90%. Na historii zaszaleli z Francją (praktycznie każdy tekst źródłowy był o Francji lub występowali w nim Francuzi), ale ogólnie źle nie było. Łacina mi niestety nie poszła tak dobrze jakbym chciał (trudny tekst). Matury ustne (polski, angielski podstawowy i angielski rozszerzony)zaliczyłem na 20 punktów. Teraz czas odreagować stresy i przygotować się na ponoć "najlepsze lata w życiu". Pozdrawiam.

Po miesiącu.

Już po maturach, po stresie, po nauce. No może nie do końca, ale o tym zaraz. Miesiąc nie pisałem, myśląc, że nikt tego nie czyta, jednakże okazało się inaczej (człowiek uczy się przez całe życie...), więc postanowiłem wrócić. Wydarzyło się wiele i postaram się to wszystko w miarę ładnie opisać. Póki co wracam do porządków - czas pozbyć się książek szkolnych.