środa, 30 listopada 2011

Jak się chce, to się da.

Na stronie wiara.pl natknąłem się na artykuł o komentarzu bp Fellaya do Preambuły Doktrynalnej. Myślałem że będzie to typowy paszkwil na FSSPX, jednakże mocno się zdziwiłem. Poza notorycznym stosowaniem nazwy "lefebryści" w odniesieniu do Bractwa, co jest na tej stronie normą, tekst wydaje się być napisany całkiem obiektywnie. Wystarczy tylko chcieć. Oczywiście jako przeciwwagę dla wyżej wymienionego artykułu został opublikowany tekst Nawrócić Rzym? któremu przywileju obiektywności (i zdrowego rozsądku) przyznać już nie można. Autorka pisze z perspektywy Soboru: skoro na Soborze biskupi oraz papież powiedzieli zanegowali niektóre rzeczy, więc nie mogły one być nieomylne, ergo Nowy Porządek Kościoła jest w zupełności naturalny, prawnie ukonstytuowany i wartościowy. Serdecznie go NIE polecam.

To laugh or to cry?

In the last few days a new debate about reintroducing the death penalty developed. The Church of course tried (this is a good word) to voice Her opinion in the discussion. However even in this issue, so obvious for a "traditional catholic" the Polish Church divided. Some people accept it, some of them vehemently oppose the penalty, and there are also many who are undecisive. It seems quite bizarre for me, because in so called Catechism of the Catholic Church the issue is explained quite explicitly:

The traditional teaching of the Church does not exclude, presupposing full ascertainment of the identity and responsibility of the offender, recourse to the death penalty, when this is the only practicable way to defend the lives of human beings effectively against the aggressor.
"If, instead, bloodless means are sufficient to defend against the aggressor and to protect the safety of persons, public authority should limit itself to such means, because they better correspond to the concrete conditions of the common good and are more in conformity to the dignity of the human person.
"Today, in fact, given the means at the State's disposal to effectively repress crime by rendering inoffensive the one who has committed it, without depriving him definitively of the possibility of redeeming himself, cases of absolute necessity for suppression of the offender 'today ... are very rare, if not practically non-existent.' (CCC 2267)

Taking the paragraph into consideration, the situation is simple: if there is a way to defend the society against the agressor  no death penalty is necessary; if it is the other way round, it should be used. One session of the Polish Episcopate should suffice to draw up the common standpoint. But, as the Polish proverb says, Polak potrafi (literary meaning: a Pole can [do everything]). As you can see, Polish clergy will not miss even a simply opportunity to discredit and attenuate the Church in the eyes of the already laicized society

Śmiać się czy płakać?

W ostatnich dniach rozgorzała w Polsce dyskusja na temat ponownego wprowadzenia kary śmierci. Kościół oczywiście próbował (to dobre słowo) zabrać głos w tej dyskusji. Jednakże nawet w tej, jakże oczywistej dla "katolika-tradycjonalisty", kwestii polski Kościół się podzielił. Są głosy zdecydowanego sprzeciwu, są głosy umiarkowane, a także takie, które akceptują to rozwiązanie. Jest to dla mnie dość dziwne, gdyż nawet w tym tak zwanym Katechizmie Kościoła Katolickiego ta kwestia została wyrażona całkiem precyzyjnie:

Kiedy tożsamość i odpowiedzialność winowajcy są w pełni udowodnione, tradycyjne nauczanie Kościoła nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeśli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem.
Jeżeli jednak środki bezkrwawe wystarczą do obrony i zachowania bezpieczeństwa osób przed napastnikiem władza powinna ograniczyć się do tych środków, ponieważ są bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy "są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale". wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej. (KKK 2267)

A więc sprawa jest prosta: jeżeli jest możliwość obrony społeczeństwa przed kryminalistami - kara śmierci jest niepotrzebna; jeżeli takiej możliwości nie ma - należy ją stosować. Wystarczyłoby jedno posiedzenie KEPu, aby określić wspólne stanowisko. Ale oczywiście Polak potrafi. Jak widać polscy duchowni nie chcą stracić ani jednej okazji aby skompromitować i osłabić Kościół w oczach już i tak zlaicyzowanego społeczeństwa.

niedziela, 20 listopada 2011

Kościół Wojtyliański. // The Wojtylian Church.

Od kilku lat na całym świecie zaczęła rozpowszechniać się nowa religia - wojtylianizm, bądź wojtyłokatolicyzm. Opiera się ona na osobie Jana Pawła II (vel Karola Wojtyły) i jego naukach. Religia zaczęła się szybko rozprzestrzeniać w ciągu ostatnich kilku miesięcy, od czasu jego beatyfikacji przez papieża Benedykta XVI. Centrum tej nowej grupy religijnej jest Polska. Co ciekawe, członkowie Kościoła Wojtyłokatolickiego nie oderwali się jeszcze (przynajmniej oficjalnie) od macierzystego wyznania - Kościoła Katolickiego. Dlatego też w polskim Kościele aż kipi od "Papieża-Polaka". Jest on dosłownie wszędzie: buduje się mu pomniki; jego obrazy można teraz oglądać w wielu kościołach; cytuje się go w czasopismach, kazaniach... Mam wrażenie że służy on jako defibrylator dla wierzących: wobec wyraźnego spadku religijności duchowieństwo zamiast wziąć się do roboty i popracować nad formacją zarówno swoją jak i powierzonych sobie osób woli bombardować naród Janem Pawłem II i coraz bardziej udziwnianymi Mszami. Oczywiście, poza poszerzaniem szeregów osób ślepo ubóstwiającymi Błogosławionego te działania nie przynoszą żadnych innych skutków. Kościół w Polsce upada i nadal będzie upadać chyba że ktoś wyrwie Episopat ze stanu błogiej nieświadomości i pokaże jak naprawdę wygląda religijna rzeczywistość Rzeczpospolitej doby XXI wieku.

For a few years a new religion started to spread throughout the world - wojtylianism, or Wojtylo-catholicism. It is based on the person of John Paul II (vel Karol Wojtyła) and his teachings. The religion started to proliferate swiftly in the last few months since his beatification by pope Benedict XVI. The centre of the new religious group is Poland. Interestingly enough, the members of the Wojtylocatholic Church have not (at least officially) come off their parent creed - the Catholic Church. For this reason the Church in Poland bulges out with "the Polish Pope". He is literally everywhere: statues are built for him; paintings of him may now be seen in numerous churches; he is quoted in magazines, sermons... I have a feeling that he serves as a defibrillator for the faithful: facing a significant fall in religiosity, the clergy instead of getting down to work on their formation and also on the spiritual condition of the people they are responsible for, they would rather bombard the nation with John Paul II and more and more bizzare Masses. Obviously, apart from increasing the number of people blindly idolising Beatified, these actions do not take any other effects. The Church in Poland collapses and it will be collapsing unless someone disillusion Episcopate and present them what the religious reality of the contemporary Republic looks like

wtorek, 15 listopada 2011

Papacy now and before.


The movie presents my favourite scene from the Under the Roman Sky (it. Sotto il cielo di Roma). It shows pope Pius XII who arrived at bombed Roman district San Lorenzo. I am enchanted about the people's attitude. They trustfully came over to the Holy Father, because He truly was their father. The spiritual father, with whom they were bound with a very strong relationship. And the pope was fully aware of it. This is why despite of all dangers connected with leaving the Vatican (bombardment took place on 19 July 1943, so it was during the Nazi occupation) He went to comfort the residents and remind them that the pope is with them and needs them as much as they need him.

And today... Today the pope is kind of absent in Rome. I have been there and I know what I write. One can feel spiritual emptiness, indifference on the streets. Churches, so old and beautiful, which once used to be a subject of admiration and contemplation have become deserted. Even the Archbasilica on the Lateran Hill seems to be forgotten, both by tourists and pilgrims. Rome is no longer a holy city; now it is laicized as the most of the European capital cities. It is dismal, but true picture of the Eternal City. One question remains: if a catastrophe occured and an inconspicious, smiled man in white robes appeared, would people be rejoiced at his presence or would they say: this is our business, what are you doing here?

Papiestwo wczoraj i dziś.


Film przedstawia moją ulubioną scenę z filmu Pod niebem Rzymu (wł. Sotto il cielo di Roma). Ukazuje ona papieża Piusa XII, który przyjechał do zbombardowanej rzymskiej dzielnicy San Lorenzo. Zachwyca mnie w niej postawa ludzi. Z ufnością podbiegli do Ojca Świętego, gdyż był on faktycznie ich ojcem. Ojcem duchowym, z którym łączyła ich niezwykła więź. I papież doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego mimo wszelkich niebezpieczeństw związanych z opuszczeniem Watykanu (bombardowanie miało miejsce 19 VII 1943r., a więc podczas hitlerowskiej okupacji) pojechał pocieszyć mieszkańców i przypomnieć im że papież jest z nimi, że potrzebuje ich tak samo jak oni jego.

A dzisiaj... Dzisiaj papież w Rzymie jest jak gdyby nieobecny. Byłem tam i wiem co piszę. Na ulicach wręcz czuje się duchową pustkę, obojętność. Kościoły tak stare i tak piękne, które niegdyś były przedmiotem zachwytu i kontemplacji opustoszały. Nawet Arcybazylika na Lateranie wydaje się zapomniana, zarówno przez pielgrzymów jak i turystów. Rzym już dawno przestał być świętym miastem; teraz jest zlaicyzowany tak jak większość europejskich stolic. Jest to przykry, lecz prawdziwy obraz Wiecznego Miasta. Pozostaje pytanie: czy gdyby wydarzyła się katastrofa i na miejscu zjawił się niepozorny, uśmiechnięty człowiek w białych szatach, to czy ludzie ucieszyliby się na jego widok? A może odparliby tylko: to nasza tragedia, czego tutaj chcesz?