czwartek, 17 czerwca 2010

Schizma, sekta, herezja, czyli o FSSPX słów kilka.

Gdy przy kimkolwiek, kto jest zaangażowany w działalność Kościoła wspomni się lefebrystów (czyli członków Bractwa Świętego Piusa X)właśnie takie określenia możemy usłyszeć. Tak na marginesie: nasz Episkopat nazywa ich niepoprawnie schizmatykami. Oczywiście są także osoby, które się wstrzymują od takich stwierdzeń i chwała im za to. Jednakże kim był ów arcybiskup i czym jest Bractwo? Na te pytania chciałbym przynajmniej częściowo odpowiedzieć w tym wpisie.

Jak to się w ogóle zaczęło? W roku 1962 kiedy zwołano Sobór Watykański II. Oczywiście nie stworzono od razu Bractwa, ono powstało dopiero w 1970r. ale jego pomysłodawca abp Marceli Lefebvre od początku był zaniepokojony poczynaniami Soboru, w którym brał czynny udział. Jego przemyślenia można znaleźć w wielu książkach (m.in. Oskarżam Sobór! ; Oni Jego zdetronizowali). Po deformie liturgicznej z roku 1969 odpowiedź arcybiskupa była bardzo szybka. Już rok później bp François Charrière powołał do życia FSSPX. Bractwo z początku nie budziło tak wielkich kontrowersji, choć jego sprzeciw wobec nowinek posoborowych nie pozostał niezauważony. Bractwo jednak stało się sławne na cały świat z powodu konsekracji biskupich z 1988r. których udzielił hierarcha wraz z Antonim de Castro Mayerem. papież Jan Paweł II orzekł, że zarówno konsekratorzy jak i konsekrowani zaciągnęli na siebie ekskomunikę laetae sententiae (wiążąca mocą samego prawa - wrócę kiedyś do tej kwestii). Jednakże Arcybiskup przyznał, że działał w stanie wyższej konieczności, co według Kodeksu Prawa Kanonicznego jest wystarczające do niezaistnienia ekskomuniki. Pewnie miał rację, gdyż zmarł 3 lata później, a raczej nikt inny z hierarchów nie miałby na tyle odwagi, aby postawić tak wielki krok...

Warto wspomnieć o jego działalności misyjnej w Senegalu. Rozwinął bardzo struktury kościelne i był wspominany tam zawsze tylko pozytywnie. Na pogrzebie był obecny wysłannik arcybiskupa Dakaru (jako pierwszy sprawował ten urząd właśnie abp Lefebvre). Dlatego tym bardziej odrzucał dekrety soborowe głoszące możliwość zbawienia poza Kościołem, gdyż widział w tym pierwszy krok Kościoła na drodze ku porzuceniu misji danej Mu przez Boga.

Co zawdzięczamy FSSPX? To, że Msza w Klasycznym Rycie Rzymskim nie jest dostępna dla wiernych tylko na obrazkach, wiele publikacji przedstawiających katolicki punkt widzenia, a także to, że w ogóle Tradycja w Kościele jest obecna i ma coraz więcej do powiedzenia. Oczywiście można gdybać, czy bez FSSPX obecny papież i tak nie wydałby motu proprio Summorum Pontificium, ale według mnie i tak powinniśmy pamiętać o ich niezaprzeczalnej roli w przetrwaniu Tradycji.

Jest jeszcze jedna kwestia: czy czyn abp Lefebvre'a był schizmatycki i czy Bractwo nie ma właśnie takiego charakteru. Z całą mocą i stanowczością trzeba stwierdzić, że nie. Stolica Apostolska uznaje, że lefebvryści są w Kościele, tylko że mają tzw. "nieuregulowany status kanoniczny".

Pewnie kilka osób czytając moje wypociny zastanowiło się, czy może i ja jestem lefebvrystą. Nie, nie jestem, gdyż nie jestem księdzem. A mówiąc o sympatyku Bractwa per lefebvrysta jest niepoprawne, gdyż nie istnieje coś takiego jak lefebvryzm. Istnieje katolicyzm.

1 komentarz:

  1. A propos abp Lefebvre'a chciałbym przytoczyć ciekawostkę lingwistyczną. Znany jest, 4 lat a starszy od abp ML, marksistowski uczony Henryk (Henri) Lefebvre. Nic nie sugeruję, rzecz jasna, bo może to być dość popularne u Galów nazwisko. Jest to wszakże taki trochę niezdarny dowodzik przeciw nieprzemyślanemu rzucaniu terminem "lefebvryści".
    Pozdrawiam, Patryk

    OdpowiedzUsuń