poniedziałek, 20 grudnia 2010

Homo vero insula separata est.

Człowiek prawdziwie jest samotną wyspą. To zdanie streszcza moje doświadczenia z ostatnich kilku lat. Mam dość życia w wirtualnej rzeczywistości i naprawdę nie mogę pojąć ludzi, którzy dobrowolnie wybierają ten sposób "życia". Ja od około 2 lat próbuję znaleźć ludzi, którzy będą blisko i którzy mnie zrozumieją. Owszem, znam osoby, z którymi mam kontakt bardzo dobry, ale kilkadziesiąt lub nawet kilkaset kilometrów ode mnie. Mam tego dość. Moja samotność przysparza mi niesamowitego bólu i, co najgorsze, ja nie mogę nic z tym zrobić. Przez tę przeklętą samotność zacząłem nawet tracić Wiarę... Człowiek jest z natury istotą społeczną, jest to jego stan naturalny, dlatego gdy ktoś jest z jakiegoś społeczeństwa wykluczany (np jest wyśmiewany w klasie i opuszczony przez nią), to cierpi niesamowicie i to cierpienie często prowadzi do samobójstwa. Ja na pewno nie popełnię tego czynu, ale wiem, że coś się musi zmienić.

Żyję nadzieją, że kiedyś, pewnego dnia zacznę żyć...




Rada dla wszystkich szczęściarzy mających Przyjaciół blisko siebie:

Gaudete, quoniam mente non capitis, quantum felicitatem habete!

(Cieszcie się, albowiem nie pojmujecie jak wielkie macie szczęście!)

2 komentarze:

  1. Drogi Przyjacielu.
    Żaden człowiek nie jest samotną wyspą. Zapytasz jak to możliwe? Ponieważ każdy człowiek zostawia w nas wspomnienie i... ułamek siebie. Każdy człowiek ubogaca się doświadczeniem i przeżytymi chwilami. Każdy człowiek spotyka na swojej drodze ludzi, których mija, którym skrupulatnie się przygląda. Przez to zachowuje w sobie ideał utęsknionego przyjaciela, którego poszukuje. Wiesz dlaczego nie jesteś samotną wyspą? Ponieważ - jak mówi dalej Hemingway - jesteś zespolony z ludzkością. Z tą ludzkością, z którą obcujesz każdego dnia. Nigdy więc samotny nie będziesz. Wiem, że to tylko filozoficzne gadanie. Spróbuj zrozumieć... Spotkałeś na swojej drodze ludzi, którzy pragną pozostawić w Twojej pamięci ślad. Są też tacy, którzy nie zawsze zgadzają się z Tobą, ale nie opuszczają Ciebie, ponieważ jesteś dla nich kimś innym (doświadczalnie zrozumiałym). Są natomiast i tacy (stanowiący trzecią - najmniej liczną grupę), których oswoiłeś swoim jestestwem! Oswoiłeś w pełnym tego słowa znaczeniu. Tych ostatnich ludzi jest bardzo mało - to Twoi najwierniejsi przyjaciele... lub Twój jedyny przyjaciel. Zauważ: istnieje osoba, która fizycznie z Tobą nie przebywa; nie doświadcza na co dzień Twojej bliskości; nie przygląda się rozładowaniu przez Ciebie emocji; nie jest jej dane spojrzeć Tobie prosto w oczy oraz poklepać po ramieniu dla otuchy; nie może zmoczyć swojego ramienia Twoimi łzami, kiedy bywają złe chwile. Jej także jest przez to źle. Jest to jednak osoba przez Ciebie oswojona i o wiele bardziej emocjonalnie z Tobą związana. Wiesz czym jest owe oswojenie? Jak powiedział lis do Małego Księcia "oswoić znaczy stworzyć więzy". Nie jest to możliwe z wszystkimi ludźmi, ponieważ nigdy do końca ludzi nie poznasz; nie wiesz czy możesz zaufać; czy ktoś nie zostawi Ciebie w najmniej odpowiednim momencie. Dlatego "w pełni poznaje się tylko to, co oswoiłeś"... lub w pełni oswaja się tych, których dobrze poznałeś. Zastanów się, ile w Twoim otoczeniu jest ludzi, z którymi stworzyłeś więzy? A teraz zamknij oczy i pomyśl... każdy człowiek staje się odpowiedzialny za tych, których oswoił.
    Czy Twoje powyższe słowa nie ranią osób przez Ciebie oswojonych? Decyzja oswojenia niesie w sobie ryzyko łez - ja już się z tym pogodziłam, ale czy inni?

    Dla Ciebie Marku dedykuję rozdział Małego Księcia spotykającego lisa. Przeczytaj proszę. Pamiętaj, jesteś odpowiedzialny za tych, których oswoiłeś.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lękaj się wątpliwości i smutku. Wiara od nich nie umiera, tylko odradza się na nowo.

    Nie trać nadziei.

    Moja modlitwa jest z Tobą.

    OdpowiedzUsuń