Jest 9 października A.D. 2010. Niestety przerwa w dostawie internetu przeciągnęła się o wiele bardziej niż sądziłem. Po wielu perypetiach w końcu otrzymałem modem w środę. Jako że ów tydzień był dla mnie niesamowicie emocjonalny, wszedłem na bloga dopiero dzisiaj. Same studia mnie lekko przerażają (a konkretnie gramatyka i słownictwo), ale sam Lublin oraz ludzie, których już poznałem napawają mnie optymizmem. Jakoś to będzie.
Cykl moich rzymskich wpisów postaram się wznowić już dziś.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyjacielu!
OdpowiedzUsuńStudia początkowo każdego przerażają. Z czasem jednak sam powiesz, że to najprzyjemniejszy okres w życiu. Jeśli nie chcesz się wycofać, musisz szukać najlepszego sposobu by nieustannie iść naprzód. Życzę Tobie wytrwałości i siły do walki własnymi słabościami.
Głowa do góry!