Niektórzy mniej więcej za tydzień zaczną narzekać na zbyt krótkie wakacje i czuć wszechogarniający klimat dnia 1 września. Ja jednak należę do tych szczęśliwców, których letni odpoczynek całkiem niedawno przeminął dopiero w połowie. Ostatnio nawet nadmiar wolnego czasu, a co za tym idzie nuda trochę mnie przytłacza, mimo że za niedługo wyruszę na własną pielgrzymkę ad limina Apostolorum i wypadałoby w miarę dobrze nauczyć się włoskiego... W obecnym czasie pojawił się w moim życiu także i kryzys, z którym się muszę uporać, co także nie sprzyja rozkoszowaniu się najdłuższymi wakacjami w życiu. To wszystko sprawiło, że na blogu ostatnio nie pojawiało się nic nowego. Dziś, przeglądając joemonstera pomyślałem, że dobrze byłoby nawiązać do trwającego "miesiąca trzeźwości i dobrowolnej abstynencji".
Moim skromnym zdaniem, o ile apelowanie o trzeźwość jest zrozumiałe, zwłaszcza że wiele wypadków jest spowodowane właśnie nadużyciem alkoholu, o tyle do idei abstynencji nie jestem przekonany. Oczywiście osoby, które ją podejmują nie są w moich oczach ani dziwne, ani gorsze. Jednakże sam nie zamierzam iść w ich ślady. Dlaczego? Nie mam powodu, gdyż do alkoholu mam bardzo zdrowy stosunek, tak jak cała moja rodzina (niektórzy podejmują abstynencję w intencji osób uzależnionych, często najbliższych). Poza tym argumentacja, że skoro dawne pokolenia przelewały krew, walcząc o wolną Polskę, więc my się powinniśmy im odwdzięczyć nie lejąc alkoholu zupełnie do mnie nie trafia, zwłaszcza, że sierpień jest jednym z najupalniejszych miesięcy.
Na koniec grafika:
P.S. Pragnę przypomnieć, że tradycyjny, już 177, Oktoberfest zaczyna się 18 września i trwa do 3 października.
P.P.S. Życzę wszystkim, nie tylko piwoszom, wyłącznie miłych chwil przy kuflach i butelkach wypełnionych złocistym płynem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz