środa, 18 sierpnia 2010

Ostatni Samuraj, a katolicyzm.

Chyba wszyscy znają ten film.: Amerykanin przybywa do Japonii, aby wyszkolić żołnierzy  do walki przeciwko samurajom, którzy opierają się nowej kulturze, a w końcu staje po ich stronie. Wydarzenie (otwarcie się Japonii na inne państwa) miało miejsce wiele lat temu. Stało się to po drugiej stronie świata. Co ma więc owo wydarzenie zekranizowane w "Ostatnim Samuraju" do współczesności? Przekonajcie się sami.
Pierwsze moje skojarzenie pojawiło się, gdy Katsumoto (przywódca samurajów) wraz z jego wojownikami opuszcza swoją wioskę ukrytą głęboko w górach i przybywa do Tokio. Ludzie uciekają przed nim w popłochu. Co więcej, widz zostaje poinformowany, że prozachodni wpływowy urzędnik na dworze cesarskim uchwalił ustawy przeciwko przestrzegającym bushido. Widzimy scenę jak jeden z nich zostaje pozbawiony koka, gdyż w przekonaniu oficerów, jest to powodem kpin cudzoziemców. Cesarz mimo rozmów z Katsumoto nie odważył się wystąpić przeciwko swoim doradcom i nowemu porządkowi, w którym był boski tylko dlatego, że robił to, czego od niego oczekiwano. Czyż nie tak działo się dawniej, na początku rozłamu? Także wydano akty prawne przeciwko Tradycji, katolicy pragnący pozostać wierni Wierze katolickiej byli marginalizowani i brutalnie pozbawiani tego, co stanowiło podporę ich życia. Papież nie chciał słuchać chociażby abpa Lefebvre' a, który przecież korespondował z Watykanem przez wiele lat, niestety bezskutecznie. Także podczas posoborowej destrukcji posługa papieska zupełnie się zmieniła, co zresztą pogłębia już i tak głęboki kryzys. Następca św. Piotra już nie jest monarchą, który ma władzę pełną i bezpośrednią. Coraz bardziej chce się rolę Wikariusza Chrystusowego sprowadzić do zwykłego honorowego prymatu.
Następne moje skojarzenie to bitwa stoczona przez samurajów i cesarską armię. Przed bitwą Nathan Algren (Amerykanin) otrzymuje miecz, na którym został wyryty napis: Należę do wojownika, który połączył to co stare z nowym. Czyż nie to próbuje robić Benedykt XVI, propagując hermeneutykę ciągłości?
Naprzeciwko siebie staje kilka tysięcy żołnierzy wojsk Imperium, doskonale wyszkolonych, zaopatrzonych w nową broń, pociągniętych i zmanipulowanych nową ideologią oraz mała grupa samurajów. Dziś sytuacja jest identyczna. Niewielka, wobec ilości modernistów, grupa katolików usiłuje bronić Wiary, Mszy i praktyki katolickiej. Zauważmy, że mimo iż podczas bitwy armia tradycjonalistów (tak zostali nazwani przez jednego z bohaterów filmu; znajoma nazwa, nieprawdaż?) została rozbita w proch, to jej ofiara otrząsnęła cesarza z letargu. Pozostaje nam modlić się, aby dzięki wysiłkom katolików (nie znoszę używać nazwy tradycjonalista, czy też katolik-tradycjonalista, tradikatolik itd bowiem to sugeruje, że jest to jak gdyby inny rodzaj katolika, a przecież to są ludzie, którzy żyją wg ortodoksyjnej nauki) także i Kościół, a nawet cały świat obudził się i przejrzał w końcu na oczy, że droga, którą do tej pory kroczył jest zgubna.

Święci męczennicy japońscy, módlcie się za nami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz