poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Prawda Was wyzwoli!

Chciałem przedstawić jedno z moich ulubionych przemówień papieskich. Ulubione, bo takie szczere, że aż śmieszne. Chociaż każda osoba, która troszczy się o los Kościoła na początku się przerazi. Jest to tekst przemówienia Pawła VI wygłoszone przy okazji promulgacji nowego Mszału 26 listopada 1969 roku:

Umiłowani Synowie i Córki.

Chcemy jeszcze raz zwrócić waszą uwagę na nowość liturgiczną odnowionego porządku Mszy, który będzie wprowadzony przy odprawieniu świętej Ofiary począwszy od najbliższej niedzieli, tzn. od pierwszej Niedzieli Adwentu, 30 listopada.

Nowy porządek Mszy - to zmiana odnosząca się do czcigodnej tradycji wieków; dlatego dotyka ona naszą dziedziczną spuściznę religijną, która - wydawało się - powinna cieszyć się nietykalną stałością i przywodzić nam na usta modlitwę naszych przodków i Świętych, i umacniać w nas wierność dla naszej duchowej przeszłości, którą czyniliśmy dla siebie aktualną, aby ją potem przekazać przyszłym pokoleniom. Przy tej sposobności chciejmy lepiej zrozumieć wartość tradycji historycznej oraz Świętych obcowania.

Ta zmiana dotyczy rozwoju (czyli przebiegu) obrzędu Mszy św. Zauważymy - może z pewną przykrością - że czynności przy ołtarzu nie rozwijają się już przy tych samych słowach i gestach, do jakich byliśmy przyzwyczajeni do tego stopnia, że nawet nie zwracały już one naszej uwagi. Obecna zmiana dotyczy również wiernych; chciałaby tak zainteresować każdego z obecnych, aby ich odciągnąć od ich zwyczajnych pobożnych praktyk osobistych i wyrwać ze zwyczajnego uśpienia.

Powinniśmy się przygotować na to wielorakie zakłócenie, które idzie w parze z wszelkimi nowościami wciskającymi się w nasze stałe przyzwyczajenia. Będziemy mogli stwierdzić, że więcej zamieszania doznają osoby pobożne, ponieważ mając własny, godny respektu, sposób słuchania Mszy św., poczują, że są odrywanie od swojego zwyczajnego biegu myśli, a zmuszanie do stosowania się do innych. Sami nawet kapłani, być może, doświadczą pewnych trudności pod tym względem.

Co należy czynić w tej szczególnej i historycznej okoliczności? Przede wszystkim - przygotować się. Wprowadzana nowość nie jest drobnostką. Nie powinniśmy dać się zaskoczyć widokiem, a może NUDNOŚCIĄ, jej form zewnętrznych. Obowiązkiem osób inteligentnych, uświadomionych wiernych jest dobrze się poinformować co do nowości, o której mowa. Nie będzie to trudno dzięki tak wielu dobrym inicjatywom kościelnym i wydawniczym.

Jak mówiliśmy innym razem, dobrze będzie zdać sobie sprawę z motywów, które wpłynęły na wprowadzenie tej tak ważnej zmiany. Najpierw posłuszeństwo Soborowi (Konstytucja o liturgii nic nie wspomina o wprowadzonych zmianach), które staje się posłuszeństwem Biskupom, jako tłumaczom i wykonawcom jego przepisów. Ten pierwszy motyw nie jest czysto konieczny, czyli dotyczący przepisu zewnętrznego. Wiąże się on z charyzmatem czynności liturgicznej, to znaczy z mocą i skutecznością modlitwy eklezjalnej, w której autorytatywny głos ma Biskup, a następnie również kapłani - wspomagający go w posłudze i podobnie jak on działający w zastępstwie Osoby Chrystusa. To wola Chrystusa, to tchnienie Ducha Świętego wzywa Kościół do tej zmiany.

Musimy rozpoznać tu tę chwilę proroczą, która zaistniała w mistycznym Ciele Chrystusowym, czyli w Kościele, i która nim wstrząsa, budzi go i przynagla do odnowy tajemniczej sztuki modlitwy, a to w tym zamiarze, który - jak powiedziano - stanowi drugi motyw reformy; chodzi mianowicie o to, aby zgromadzenie wiernych - przyodzianych w "królewskie kapłaństwo", czyli w zdolność do nadprzyrodzonego obcowania z Bogiem - włączyć w oficjalny obrzęd czy to liturgii słowa Bożego, czy eucharystycznej Ofiary, z czego się składa Msza św.

Rzecz jasna, że większą nowością, jaką tu się zauważy, to sprawa języka. Już nie łacina będzie głównym językiem Mszy św., lecz język potoczny. (Konstytucja o Liturgii: 36. §1. W obrzędach łacińskich zachowuje się używanie języka łacińskiego, poza wyjątkami określonymi przez prawo szczegółowe. - Niech żyje posłuszeństwo Soborowi) Dla tego, kto zna piękno łaciny, jej siłę, zdolność wyrażania rzeczy sakralnych, z pewnością zastąpienie jej językiem ludowym będzie wielką ofiarą. Tracimy mowę wieków chrześcijaństwa, stajemy się jakby intruzami i profanami w literackim zakresie wyrażania przeżyć sakralnych, i w ten sposób utracimy znaczną część tego zdumiewającego niezrównanego faktu artystycznego i duchowego, jakim jest śpiew gregoriański. Naprawdę, mamy powód do użalania się i pewnego lęku: czym zastąpimy ten język anielski? Jest to ofiara z wartości nieocenionej. (No to po co ją ponosić?) A dla jakiego celu? Co może być droższe nad te ogromne wartości naszego Kościoła?

Odpowiedź wydaje się banalna i prozaiczna; ale jest ona przekonywająca, bo ludzka, bo apostolska. Ważniejsze jest zrozumienie modlitwy niż dawne jedwabne szaty, w jakie się ona po królewsku przyoblekała; ważniejsze jest uczestniczenie ludu, tego ludu nowoczesnego, nasyconego słowem jasnym, zrozumiałym, dającym się przetłumaczyć w konwersacji świeckiej. (Ciekawe co by powiedział papież, widząc tłumy wiernych, którzy po wyjściu z kościoła nie wiedzą o czym było czytanie, którzy nie potrafią wytłumaczyć treści najprostszych modlitw)

Gdyby boska łacina miała trzymać z dala od nas dziatwę, młodzież, świat pracy i spraw doczesnych; gdyby miała być ciemną przesłoną zamiast przezroczystym kryształem, to czy my, rybacy dusz, zrobilibyśmy dobrą kalkulację zastrzegając jej wyłączne panowanie w konwersacji modlitewnej i religijnej? Co mówił św. Paweł? Czytajmy 14 rozdział pierwszego listu do Koryntian: "W Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, niż dziesięć tysięcy wyrazów według daru języków" (19 itd.). A święty Augustyn, jakby komentując te słowa, mówi: "Byleby tylko wszyscy byli pouczeni, nie trzeba się bać profesorów" (PL 38, 228, Serm. 37; por. też Serm. 299, p. 1371). A zresztą, nowe przepisy ogólne o Mszy św. postanawiają, że wierni "powinni umieć razem śpiewać w języku łacińskim przynajmniej niektóre stałe części Mszy, zwłaszcza wyznanie wiary i modlitwę Pańską "Ojcze nasz" (nr 19). (wszyscy umieją...) Ale pamiętajmy o tym dobrze - dla naszej zachęty i pokrzepienia - że przez to bynajmniej łacina nie zniknie w naszym Kościele. Pozostanie ona szlachetnym językiem akt Stolicy Apostolskiej; zostanie jako narzędzie szkolne do studiów kościelnych i jako klucz umożliwiający dostęp do spuścizny naszej kultury religijnej, historycznej i humanistycznej; i to - w miarę możliwości - w blasku nowego rozkwitu.

I wreszcie, patrząc dobrze, zauważy się, że zasadniczy układ Mszy św. pozostaje ten sam, tradycyjny - nie tylko w swoim znaczeniu teologicznym, ale również duchowym. Owszem, jeżeli ryt będzie wykonany jak należy, to wykaże on większe swe bogactwo. (nie ma to jak zakładać na starcie możliwość porażki) Ujawni się ono - przy większej prostocie obrzędów - w urozmaiceniu i obfitości tekstów biblijnych, w uzgodnionej akcji różnych usługujących, to znowu przez wprowadzone chwile milczenia, które uwydatniają ważność rytu w momentach pod różnymi względami głębokich, a nade wszystko przez wymaganie dwóch nieodzownych czynników, jakami są: wewnętrzny udział osobisty każdego z obecnych i szerokie otwarcie się serc w miłości wspólnotowej. Są to czynniki, które powinny uczynić ze Mszy świętej, więcej niż kiedykolwiek, szkołę pogłębiania ducha i spokojne, ale angażujące ćwiczenie się w socjologii chrześcijańskiej.

Łączność duszy z Chrystusem i z braćmi nabiera tu nowej i żywotnej intensywności. Chrystus, żertwa i kapłan, odnawia i składa - przez pośrednictwo posługi Kościoła - swoją odkupieńczą Ofiarę, w symbolicznym obrzędzie swej ostatniej wieczerzy, która zostawia nam pod postaciami chleba i wina Jego Ciało i Krew - na pokarm nasz osobisty i duchowy, jak też na nasze zespolenie się w jedności Jego miłości zbawczej i Jego życia nieśmiertelnego.

Ale pozostaje jeszcze jedna trudność praktyczna, która - ze względu na wzniosłość świętego obrzędu - jest niemałej wagi. Jakże będziemy sprawować ten nowy ryt, skoro nie mamy jeszcze kompletnego mszału i skoro tyle jeszcze istnieje niepewności odnośnie do jego stosowania? (tu się nie da nie śmiać) - Otóż, będzie to korzystne, gdy na zakończenie odczytamy wam niektóre wskazówki, pochodzące od kompetentnych czynników urzędowych, mianowicie od Św. Kongregacji do spraw Bożego kultu. Są one następujące:

"W sprawie obowiązkowego wprowadzenia nowego rytu:

1. Odnośnie do tekstu łacińskiego: kapłani, którzy odprawiają po łacinie - prywatnie albo też, w wypadkach przewidzianych w prawie, publicznie - mogą posługiwać się, aż do 28 listopada 1971 roku, albo Mszałem rzymskim, albo nowym porządkiem.

Jeśli posługują się Mszałem rzymskim, mogą przy tym korzystać z trzech nowych modlitw eucharystycznych i z Kanonu rzymskiego, uwzględniając w tym ostatnim tekście dokonane poprawki (opuszczenie niektórych Świętych, zakończenia modlitw itd.). Mogą nadto w języku ludowym odczytywać teksty czytań i odmawiać modlitwę wiernych.

Jeżeli używają nowego rytu, powinni iść za nowym tekstem, uwzględniając zezwolenia na język ludowy, podane wyżej.

2. Odnośnie do tekstu w języku ludowym. We Włoszech ci wszyscy, którzy odprawiają wraz z ludem, od 30 listopada br. powinni posługiwać się "Rito della Messa", opublikowanym przez Konferencję Biskupów Włoskich albo przez inną Konferencję narodową.

Czytania w dni świąteczne należy brać albo z lekcjonarza wydanego przez "Centro Azione Liturgica", albo z "Messale Romano festivo" używanego dotychczas. W dni powszednie będzie się dalej używało "Lezionario feriale", wydanego przed trzema laty.

Dla księdza, który odprawia prywatnie, nie istnieje żaden problem, ponieważ powinien celebrować po łacinie. Jeżeli na mocy specjalnego indultu odprawia w języku ludowym, to odnośnie do tekstów powinien się trzymać tego, co powiedziano o Mszy z udziałem ludu, a odnośnie do rytu powinien się trzymać dołączonego "Ordo", opublikowanego przez Konferencję Biskupów Włoskich".

W każdym wypadku i zawsze pamiętajmy, że "Msza święta to Tajemnica życia (zrodzonego) w śmierci Miłości (ukrzyżowanej). Jej Boża Rzeczywistość przechodzi wszelkie słowo... Jest to Czynność najszczytniejsza, sam akt naszego Odkupienia w Pamiątce, która je uobecnia" (Zundel). - Z naszym Apostolskim (błogosławieństwem).


Komentarze i pogrubienia moje.


Święty Grzegorzu Wielki, módl się za nami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz