Radość i nadzieja – to reakcja polskiego Episkopatu na wiadomość, że zakończył się proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Papież Benedykt XVI podpisał dziś dekret o uznaniu cudu za jego wstawiennictwem. Beatyfikacja odbędzie się 1 maja w Rzymie. Tę informację podał wcześniej portal WIARA.PLza: http://info.wiara.pl/doc/710583.Upragniona-beatyfikacja-Jana-Pawla-II
Niestety doczekałem tego momentu. Dlaczego piszę niestety? Nie dlatego, że "nie lubię" Jana Pawła II, czy mam dość wojtyłomanii, która ogarnęła Polskę. Napisałem tak, gdyż nasze czasy są bardzo specyficzne. Księża i biskupi za nic mają jakiekolwiek nakazy/zakazy ze strony Rzymu i dam sobie uciąć wszystkie odstające części ciała, że wielu księży i wiernych słowa dekretu beatyfikacyjnego, mówiące o dozwolonym lokalnym kulcie zagłuszą pustymi wiwatami. Pustymi, bo w moim odczuciu 99% wrzeszczących "Santo Subito!" i inne tego typu hasła mają bardzo blade pojęcie o naukach Jana Pawła II (jeśli w ogóle jakieś). Błogosławiony zagłuszy piękne postaci, które tworzą polską spuściznę duchową nie przez swoje zasługi dla Kościoła, ale przez bezwartościową euforię tłumu.
Podając kolejny argument, który popiera moją pesymistyczną tezę, chciałbym się odwołać do pewnego wydarzenia. Swego czasu na KUL odbywały się Targi Wydawców Katolickich. Wędrując między stoiskami poszczególnych wydawców zobaczyłem pokaźny stos książek zatytułowanych Jan Paweł II. Dzieła zebrane. Każdy tom miał na oko 1500-2000 stron a tomów było ok 10. Częścią procesu beatyfikacyjnego jest badanie wszystkich pism kandydata/kandydatki na ołtarze. NIE WIERZĘ, że w ciągu tych 5 lat udało się wszystkie pisma Papieża przeczytać i dokładnie przebadać. Wniosek: beatyfikacja przebiegła po łebkach, a to nie rokuje dobrze na przyszłość.
Tutaj chciałbym zakończyć wpis, pisząc jeszcze kilka słów wyjaśnienia. Byłem ostatnio nieobecny, gdyż zaczął mi się sezon zaliczeń i na nic nie mam czasu. Marzę, żeby była już sobota, 22 stycznia (w tę mam kolejny Big Test), gdyż wtedy większość rzeczy będzie już za mną. Wiadomość o beatyfikacji nie poprawia mi humoru i sama myśl o przedbeatyfikacyjnym szale odbiera mi siły na ciągnięcie tego wpisu. Proszę o modlitwę.
Pax Christi in Regno Christi...