Z okazji pięćdziesiątej rocznicy rozpoczęcia II Soboru Watykańskiego coraz częściej będziemy słyszeć o tym jak bardzo ten sobór zmienił Kościół, jak bardzo był potrzebny. Nikt nie zwróci uwagi na jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego wydarzenia, która jest najbardziej dobitnym świadectwem "wyjątkowości" tej hucpy. Otóż gdy w 1563r. zakończono obrady Soboru w Trydencie papież Pius IV oraz Jego następcy natychmiast zaczęli wdrażać jego postanowienia w życie. Już w 1566r. opublikowano Katechizm Rzymski, w 1568r. brewiarz, a w 1570r. Mszał. Było to możliwe dzięki temu, iż dokumenty soborowe były napisane jasnym, jednoznacznym językiem. Nikt nie prowadził debat "czy prawdziwe nauczanie Trydentu zostało odkryte?", "czy poprawnie zinterpretowano zapisy soboru?" itd. itp. Dzisiaj jest inaczej. W przededniu pięćdziesiątej rocznicy Soboru Watykańskiego II wiele osób spiera się o to, czego naprawdę nauczał sobór. I to jest jego fenomen, gdyż taka sytuacja nigdy nie miała miejsca w ponad dwutysiącletniej historii Kościoła. Trudności z wdrożeniem postanowień soboru trydenckiego, które zaistniały, nie wynikały z wieloznaczności dokumentów, jak w przypadku Vaticanum II, lecz z oporu ówczesnej Europy przeciwko przyjęciu jasno zdefiniowanej doktryny katolickiej.
Sapienti sat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz