wtorek, 6 marca 2012

Problem tolerancji.

Powracam po długiej przerwie spowodowanej brakiem weny. Postanowiłem po prostu odłożyć na jakiś czas pisanie i wrócić do niego we właściwym czasie. Możliwe że nastał właśnie dziś. Chciałem się podzielić moją krótką myślą na temat tolerancji, tak modnej ostatnimi czasy. Mimo pozornej logiki jest to koncepcja sprzeczna wewnętrznie, którą łatwo obalić za pomocą jednego prostego przykładu.

Załóżmy że ktoś jest "nietolerancyjny". Wyraża się niepochlebnie o jakiejś grupie ludzi. Natychmiast pojawią się osoby, które będą oskarżać ową osobę o nietolerancję. Jednak czy słusznie? Skoro obowiązuje powszechna tolerancja poglądów dlaczego więc mamy nie tolerować któregoś z nich? Gdy oskarżamy kogoś o nietolerancję, wówczas sami nie tolerujemy tej osoby i sami stajemy się nietolerancyjni. Tak oto powstaje błędne koło, które dowodzi braku logiki w lansowanej dzisiaj koncepcji tolerancji. 

1 komentarz:

  1. Ja jestem bardzo nietolerancyjna wobec wszelakich obszarów działalności ludzkiej. Nawet jeśli ktoś mnie przez to oskarża, nie czuję się podle. Moja nietolerancja nie dotyczy poszczególnych osób ale ich działań lub zachowań. Reasumując: szanuje człowieka, nie szanuje głupoty.

    OdpowiedzUsuń